Blog
23 grudnia 2024
Kierunek rozwój – jak zaplanować karierę?
Czy początek roku do doby czas na przemyślenie swojej drogi zawodowej? O czym pamiętać planując przyszłe działania? O tym trener biznesu i coach Kamil Czajkowski.
Każdy z nas przynajmniej raz zastanawiał się, jaką ścieżką zawodową podążyć. Czy chodziło o zmianę pracy, rozwój nowych kompetencji, czy dążenie do większej równowagi między życiem prywatnym a zawodowym. Poświęcenie czasu na aktywną refleksję nad własną karierą to nie tylko inwestycja w przyszłość – to także sposób na obniżenie poziomu stresu, zwiększenie poczucia kontroli, nadanie sensu podejmowanym działaniom i odkrycie nowych możliwości.
Jednak, jak pokazuje praktyka, znajomość i komunikowanie swoich celów zawodowych nie jest łatwe – nawet dla najbardziej ambitnych i zmotywowanych osób. Badanie przeprowadzone przez firmę Gartner w 2022 roku wykazało, że mniej niż jeden na trzech pracowników wie, jak zaplanować karierę w ciągu najbliższych pięciu lat. Dlaczego tak jest? Co sprawia, że zadbanie o własny rozwój i zdefiniowanie swojej drogi zawodowej jest takie trudne? Jak przełamać wewnętrzne blokady, lepiej zrozumieć swoje potrzeby i wyznaczyć sobie kierunek, który rzeczywiście ma znaczenie?
O tym, co jest ważne w planowaniu kariery, Małgosia Kwiatkowska rozmawia z Kamilem Czajkowskim – psychologiem, trenerem biznesu i coachem.
Małgosia Kwiatkowska: Kamilu, jak rozpocząć rok z pozytywnym nastawieniem do swojej kariery?
Kamil Czajkowski: Nie wiem dlaczego, ale twoje pytanie od razu przypomniało mi scenę z „Żywotu Briana” Monty Pythona, gdzie bohaterowie na krzyżu śpiewają „Always Look on the Bright Side of Life”. Ta ironiczna scena kryje w sobie niezwykłą mądrość: spoglądanie w przyszłość z optymizmem to wybór, który jest w zasięgu każdego z nas. Martin Seligman w swojej książce Optymizmu można się nauczyć udowodnił, że skupianie się na brakach nie prowadzi do niczego dobrego. Z kolei pozytywne nastawienie pozwala łatwiej radzić sobie z trudnościami i czerpać większą satysfakcję z sukcesów.
Optymista i pesymista napotykają w życiu podobne wyzwania, ale to optymista znosi je lepiej. Nowy rok to świetna okazja, by świadomie „założyć czepek szczęścia” – czyli zmienić sposób myślenia, przestać porównywać się z innymi i skupić się na własnych możliwościach. Nie wiemy, co przyniesie przyszłość, ale patrzenie na nią przez pryzmat jasnych stron życia pozwala ją przeżywać pełniej i z większym spokojem.
MK: A czy to właśnie początek roku jest dobrym momentem na przemyślenie swojej ścieżki zawodowej?
KCz: Każdy moment jest dobry, by zatrzymać się na chwilę i spojrzeć w głąb siebie. Refleksja nad własnymi myślami, emocjami i potrzebami to podstawowa kompetencja, która prowadzi do rozwoju. W koncepcji Kazimierza Obuchowskiego Człowiek intencjonalny chodzi o to, że „człowiekiem się nie jest, a człowiekiem się staje”. Oznacza to, że rozwój wymaga ciągłego przekraczania siebie i aktywnego kształtowania swojej drogi. Stanie w miejscu to tak naprawdę cofanie się.
Początek roku to moment, który symbolicznie zachęca nas do nowego otwarcia, sprzyja refleksji i planowaniu. Warto jednak podejść do tego rozsądnie. Postanowienia noworoczne często rodzą presję, by wszystko zmienić od razu. Taka rewolucja bywa nie tylko nierealistyczna, ale i zniechęcająca, gdy rzeczywistość nie sprosta naszym oczekiwaniom. Zamiast tego proponuję ewolucję – małe, konkretne kroki, które konsekwentnie prowadzą nas ku zmianie. Ważne jest, by dać sobie przestrzeń i czas na proces stawania się. Zgoda na własną niedoskonałość i akceptacja, że rozwój to podróż, a nie cel sam w sobie, może pomóc w budowaniu zdrowszej i bardziej satysfakcjonującej relacji ze zmianą – niezależnie od pory roku.
MK: Czy też uważasz, że każde planowanie zawodowe powinno zacząć się od refleksji nad tym, na jakim etapie kariery się obecnie znajdujemy?
KCz: Jeśli sen z powiek spędza nam myślenie o tym, jak zaplanować karierę, warto zacząć od szczerej i wnikliwej analizy miejsca, w którym jesteśmy. Przyszłość nie zaczyna się w jakimś abstrakcyjnym punkcie – ona bierze swój początek tu i teraz. Kluczowe jest jednak, by ten przegląd skupiał się na nas samych, a nie na porównywaniu się z innymi. Powinniśmy pytać: „Czy czuję, że realizuję swój potencjał?”, „Czy to, co robię, jest zgodne z moimi wartościami i pragnieniami?”, „Czy dbam o własny dobrostan?”. Porównywanie się z innymi to pułapka – prowadzi do frustracji, zazdrości i poczucia, że nigdy nie jesteśmy wystarczająco dobrzy.
Każdy z nas ma unikalną historię, zestaw doświadczeń, umiejętności i marzeń. Porównywanie się do cudzych osiągnięć czy ścieżek kariery to trochę jak oczekiwanie, że jabłko stanie się pomarańczą – a przecież oba owoce są wyjątkowe na swój sposób. Warto więc zadać sobie jeszcze jedno ważne pytania: „Czy ścieżka, którą podążam, jest naprawdę moja? Czy może realizuję czyjeś oczekiwania – rodziny, społeczeństwa, pracodawcy?”. Taka refleksja jest pierwszym krokiem do upewnienia się, że to, co robimy, ma sens i jest zgodne z nami samymi.
MK: Ale jak zaplanować karierę i skutecznie wyznaczać cele zawodowe, żeby z jednej strony nie rezygnować z ambicji, a z drugiej uwzględnić racjonalne ograniczenia? Czy istnieje sposób na połączenie tych dwóch podejść?
KCz: Nie jestem fanem coachingowych haseł w stylu: „Mierz wysoko!” czy „Dream big!”. Psychologia sukcesu, choć inspirująca, często pomija znaczenie pokory. Wolę mądrość wyrażoną w maksymie wspólnot anonimowych alkoholików: „Zmień to, co możesz zmienić, zaakceptuj to, czego nie możesz zmienić, i mądrze rozróżniaj jedno od drugiego”. Wyznaczanie celów powinno opierać się na tej równowadze. Ambicja jest ważna, ale równie istotna jest świadomość własnych ograniczeń i gotowość do ich akceptacji. Życie jest pełne przykładów osób, które mierzyły za wysoko i doświadczyły rozczarowań. Prawdziwa siła tkwi jednak w zdolności do odbudowy po upadkach. Dlatego najlepsze cele to takie, które są ambitne, ale jednocześnie wykonalne – na przykład zamiast planować natychmiastowy awans, można skupić się na rozwijaniu kluczowych kompetencji, które ten awans umożliwią. To pozwala znaleźć równowagę między marzeniami a rzeczywistością.
MK: Czy lepiej skupić się na dużych, długoterminowych celach, czy na mniejszych, bardziej szczegółowych krokach krótkoterminowych?
KCz: Tu znowu podkreśliłbym potrzebę poszukiwania równowagi. Neurobiologia pokazuje, że nasz układ dopaminergiczny, który odpowiada za motywację, działa najlepiej, gdy jest regularnie stymulowany małymi sukcesami. Można to porównać do szkolenia psa – jeśli nagradzamy go za każdą dobrze wykonaną komendę, szybciej uczy się nowych zachowań. My, ludzie, też potrzebujemy tych „smaczków” w postaci drobnych, osiągalnych celów.
Małe kroki pomagają nam utrwalić dobre nawyki i budują naszą pewność siebie. Na przykład zamiast planować „nauczę się nowego języka w rok”, warto zacząć od codziennej nauki kilku słówek. Regularność i konsekwencja sprawiają, że długoterminowe cele stają się bardziej osiągalne. Ale nie można zapominać o szerszej perspektywie. Te drobne kroki muszą być spójne z naszą większą wizją – czy to awansu, zmiany zawodu, czy rozwijania nowych umiejętności. Jednocześnie ta wizja powinna być elastyczna. Współczesny świat zmienia się tak szybko, że zwinność i adaptacyjność są kluczowe. Czasem trzeba zweryfikować swoje plany i dostosować je do nowych okoliczności.
Ewolucja uczy nas, że to właśnie zdolność do przystosowania – elastyczność, a nie sztywne trzymanie się założeń – jest kluczem do sukcesu. Dlatego najlepsze podejście to połączenie jasnych, konkretnych kroków z gotowością na zmiany i otwartością na nowe możliwości.
MK: Elastyczność i otwartość na zmiany pozwalają zamienić porażki w lekcje, a trudności w szanse. A, pamiętajmy, ścieżka zawodowa nie zawsze musi być prosta.
KCz: Ja zadałbym pytanie, czy ścieżka kariery kiedykolwiek jest prosta? Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana. Już Heraklit to wiedział, a współczesność tylko przyspieszyła nurt tej rzeki. Żyjemy w świecie kruchym i nieprzewidywalnym, gdzie stare modele przyczynowo-skutkowe już nie działają. Działania, które kiedyś gwarantowały sukces, dziś mogą przynieść zupełnie odmienne efekty w zależności od kontekstu. W takim otoczeniu proste recepty w stylu „pięć kroków do sukcesu” nie mają racji bytu. Kariera to nie linia prosta – to bardziej jak ścieżka przez gęsty las, pełna zakrętów i nieoczekiwanych wyzwań. Elastyczność i umiejętność dostosowywania się do zmian to dziś kluczowe kompetencje. Ale elastyczność to nie tylko reagowanie – to także aktywne poszukiwanie nowych możliwości tam, gdzie inni widzą tylko przeszkody.
MK: Czy brak tej elastyczności, Twoim zdaniem, najbardziej nam przeszkadza, by osiągnąć założone już cele zawodowe?
KCz: Z mojego doświadczenia jako coacha wynika, że najczęstszą przeszkodą jesteśmy… my sami. Oczywiście często słyszę o trudnych szefach, toksycznych organizacjach czy zawistnych współpracownikach, ale w ostatecznym rozrachunku to my siedzimy za sterami naszej kariery. Nie kontrolujemy wszystkiego, ale mamy ogromny wpływ na to, jak reagujemy na okoliczności.
Największym wyzwaniem bywa nasz własny wewnętrzny dialog. Często jesteśmy dla siebie najbardziej surowymi krytykami. Niesprawiedliwa samokrytyka, brak empatii dla własnych błędów, ciągłe porównywanie się z innymi – to wszystko skutecznie blokuje nasz rozwój. Podczas sesji coachingowych często pytam klientów: „Co byś poradził swojemu przyjacielowi w podobnej sytuacji?”. Ich odpowiedzi są zwykle pełne troski i rozsądku. Następnie pytam: „Dlaczego nie mówisz tego do siebie?”. Zwykle zapada cisza.
To pytanie, nad którym warto się pochylić: „dlaczego jesteśmy dla siebie bardziej surowi niż dla innych?”. Zrozumienie, że sami tworzymy największe bariery, jest pierwszym krokiem do zmiany. Dopiero kiedy zaczniemy traktować siebie z większą wyrozumiałością, będziemy w stanie w pełni wykorzystać nasze możliwości i stawić czoła wyzwaniom.
MK: A co zrobić, kiedy brakuje nam motywacji, by coś w swoim życiu zawodowym zmienić?
KCz: Uwielbiam koncepcję Motywacji 3.0 Daniela Pinka. Opisuje on trzy poziomy motywacji: biologiczną, behawioralną i wewnętrzną. Pierwszy poziom to nasze podstawowe instynkty – bezpieczeństwo, przetrwanie. One są silne, ale nie definiują nas w pełni jako ludzi. Historia zna przykłady robotników, którzy głodują w imię walki o prawa. To właśnie przekraczanie tych instynktów nadaje naszym działaniom ludzki wymiar. Drugi poziom to klasyczny kij i marchewka – nagrody i kary. Ta motywacja zewnętrzna działa, ale ma swoje ograniczenia. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zaoferuje większą marchewkę albo straszniejszy kij. Żyjąc wyłącznie na tym poziomie, bylibyśmy jak marionetki.
Prawdziwą siłą jest motywacja wewnętrzna – motywacja 3.0. To, co napędza nas na poziomie wartości, sensu i autentycznego zaangażowania. Często w ramach coachingu wykonuję ćwiczenie inspirowane analizą egzystencjalną Viktora Frankla. Klienci wypisują, co jest dla nich ważne w życiu, a potem zastanawiają się, ile czasu faktycznie poświęcają na realizację tych wartości. Wynik? Ludzie często spalają się na rzeczach, które nie przynoszą im szczęścia, zaniedbując to, co naprawdę ważne. To prowadzi do wypalenia. Aby z nim walczyć, trzeba wrócić do korzeni – do tego, co nadaje sens naszemu życiu i pracy.
MK: A jak zachować motywację do działania, kiedy postęp wydaje się wolny?
KCz: Ludzki mózg działa na zasadzie nagród. Gdy widzimy postęp, dostajemy zastrzyk dopaminy, która motywuje nas do dalszych działań. Problem pojawia się, gdy postęp wydaje się zbyt wolny – wtedy łatwo wpaść w pułapkę frustracji i rezygnacji. Kluczem jest skupienie się na procesie, nie tylko na rezultacie. Odnosząc się do przywołanej wcześniej metafory rzeki Heraklita - czasem trzeba poczekać, aż nurt wody zrobi swoje. Wolny postęp nie oznacza stagnacji, to raczej jak budowanie domu cegła po cegle. Każda cegła ma znaczenie. Ustal małe, osiągalne cele, które będą cię motywować na co dzień. Celebruj je. Zamiast martwić się, że nie widać jeszcze dachu, doceniaj solidność fundamentów.
Życie nie lubi prostych linii. Plany zawodowe to tylko mapy – przydatne, ale często musimy je aktualizować w obliczu rzeczywistości. Jak mawiał Seneka, „Nie ma złych wiatrów dla tego, kto nie wie, dokąd płynie”. Czasem niesprzyjający wiatr prowadzi nas do miejsc, o których nie wiedzieliśmy, że chcemy tam dotrzeć. Najważniejsze jest nie przywiązywać się sztywno do jednego scenariusza. Zamiast pytać „Dlaczego mi się nie udało?”, pytaj „Czego mogę się nauczyć?”. Nie bój się zrewidować swoich celów – to nie oznacza kapitulacji, ale adaptację.
MK: Czyli istotne jest też zadanie sobie pytania, czy rozwijamy się dla samego rozwoju, czy raczej dla odkrycia tego, co nas naprawdę napędza i daje nam energię do działania.
KCz: Rozwój dla samego rozwoju to jak jazda samochodem bez celu – możesz jechać szybko, ale dokąd? Ważne, by cele, które wyznaczasz, były zakorzenione w twoich wartościach, w tym, co dla ciebie naprawdę istotne. To właśnie wartości nadają sens każdemu krokowi. Rozwój pozbawiony głębszego znaczenia jest pusty, ale rozwój napędzany przez to, co kochasz i w co wierzysz, staje się źródłem prawdziwej satysfakcji.
Pamiętajmy, pasja to ogromny atut, jednak sama w sobie nie wystarcza. Pasja bez planu jest jak ogień – daje dużo ciepła na chwilę, ale szybko gaśnie, jeśli zabraknie paliwa. Znacznie łatwiej jest budować karierę, kiedy znajdziesz sposób na połączenie pasji z realnymi możliwościami i swoimi kompetencjami. Pasja dodaje energii, ale to strategia wskazuje kierunek. Kluczowe pytanie brzmi: „Jak mogę połączyć to, co kocham, z tym, co daje wartość innym i pozwala mi zarabiać?”. Kiedy znajdziesz odpowiedź, twój rozwój nabiera spójności i sensu.
MK: Ale mam wrażenie, że wciąż musimy też uczyć się radzić sobie z lękiem przed zmianą – na przykład zmianą pracy lub branży.
KCz: Jak już wspomniałem, zmiana to najstarszy towarzysz człowieka – od momentu, gdy pierwszy homo sapiens zszedł z drzewa, musieliśmy się mierzyć z nieznanym. „Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki” – rzeka życia płynie, zmieniając wszystko na swojej drodze. Lęk przed zmianą to mechanizm obronny – umysł woli to, co znane, nawet jeśli nie jest doskonałe. Aby sobie z nim poradzić, musimy nauczyć się ufać sobie i swojemu potencjałowi. Wyobraź sobie najgorszy możliwy scenariusz – i zastanów się, co mógłbyś zrobić, gdyby się spełnił. Zwykle okazuje się, że mamy więcej zasobów, niż nam się wydaje. Przypomnijmy sobie, jak daliśmy radę z innymi zmianami w życiu – skoro je przetrwaliśmy, przetrwamy i tę. Zmiana to nie wróg, to katalizator wzrostu. Jeśli jesteśmy gotowy zaufać swojej zdolności adaptacji, okaże się, że to, czego się baliśmy, było tylko progiem do czegoś lepszego.
MK: Jakie konkretne techniki lub narzędzia mogą pomóc w rozwoju kariery?
KCz: Moje top trzy to: Racjonalna Terapia Zachowania (REBT) Alberta Ellisa – pomaga zrozumieć, jak nasze myśli wpływają na emocje i zachowania. Uczy, jak radzić sobie z irracjonalnymi przekonaniami, które nas blokują. Porozumienie bez Przemocy (NVC) Marshalla Rosenberga – kluczowe dla budowania konstruktywnych relacji. Uczy jasnego wyrażania potrzeb i słuchania drugiej strony. Model asertywności w ujęciu analizy transakcyjnej Erica Berna – pomaga w budowaniu pewności siebie i wyznaczaniu granic w relacjach zawodowych i osobistych. Te trzy narzędzia, choć różne, mają wspólny mianownik: pomagają lepiej zrozumieć siebie i innych. W mojej pracy cieszą się największym zainteresowaniem i przynoszą uczestnikom wymierne korzyści w życiu zawodowym i osobistym.
MK: Zastanawiam się też, kiedy warto korzystać z mentoringu lub programów rozwojowych.
KCz: Mentoring to jedna z najstarszych form przekazywania wiedzy, a zarazem jedna z najbardziej niedocenianych. Warto z niego korzystać zawsze, gdy czujemy, że stoimy na rozdrożu, napotykamy barierę w swoim rozwoju lub chcemy przyspieszyć swój wzrost zawodowy. Mentoring daje coś niezwykle cennego: perspektywę drugiego człowieka, który przeszedł już ścieżkę, którą my dopiero kroczymy. To jak latarnia morska na wzburzonym morzu – nie poprowadzi cię za rękę, ale pokaże kierunek. Jak znaleźć mentora? Szukaj ludzi, którzy Cię inspirują. Czasem jest to szef, czasem kolega z pracy, czasem ktoś zupełnie spoza twojego środowiska zawodowego. Nie bój się pytać – większość ludzi, którzy osiągnęli sukces, chętnie dzieli się swoją wiedzą. Programy rozwojowe? Wybieraj te, które oferują coś więcej niż teoretyczne wykłady. Prawdziwy rozwój to praktyka, interakcja i refleksja.
MK: Czyli praca nad takimi umiejętnościami jak komunikacja, współpraca czy umiejętność wyciągania wniosków z doświadczeń. Na ile warto inwestować w rozwój kompetencji miękkich w porównaniu z twardymi?
KCz: Szkoliłem kiedyś zespół inżynierów IT z zakresu kompetencji miękkich. Podziwiałem ich gotowość do rozwoju w tym obszarze, mimo że ich praca wymagała głównie twardych umiejętności technicznych. Powiedzieli mi wtedy: „Dziś nie mamy wyboru”. I mieli rację – współczesny świat wymaga od nas nie tylko biegłości technicznej, ale także zdolności do budowania relacji, efektywnej komunikacji i współpracy. Kompetencje twarde i miękkie są jak dwie strony tej samej monety – jedno nie działa bez drugiego.
Twarde umiejętności zapewniają nam wejście do gry, ale to miękkie decydują, czy będziemy umieli grać z innymi i osiągać wspólne cele. W erze, w której większość projektów realizowana jest zespołowo, zdolność do nawiązywania kontaktów, słuchania i dostosowywania się do innych jest kluczowa. Współczesny profesjonalista musi być zarówno ekspertem w swoim fachu, jak i osobą, która potrafi efektywnie współpracować w różnorodnym środowisku.
MK: Skoro relacje są tak ważnym elementem sukcesu zawodowego, w jaki sposób można je budować? Czy networking to dobra strategia?
KCz: W książce Never Eat Alone Keith Ferrazzi pięknie ujął sens networkingu, który od tamtej pory przyświeca także mojemu podejściu. Zawsze staram się nie jeść śniadania w hotelu ani nie pić kawy na konferencji w samotności. To zasada prosta, ale genialna w swojej skuteczności – każda taka chwila to okazja do nawiązania relacji. A te są esencją biznesu. Możesz mieć doskonały produkt, świetny plan, ale bez jakościowych kontaktów pozostaniesz w izolacji. Ważne jednak, by pamiętać, że kluczowa jest jakość, nie ilość. Możesz mieć setki kontaktów w telefonie czy tysiące znajomych w mediach społecznościowych, ale co z tego, jeśli nie możesz do nich sięgnąć, kiedy naprawdę tego potrzebujesz? Warto pielęgnować wąską grupę autentycznych relacji, na których można polegać. Networking to nie jest zbieranie wizytówek – to budowanie mostów, które łączą ludzi i otwierają drzwi do nowych możliwości.
MK: Szukajmy zatem sprzymierzeńców, budujmy mosty, ale nie zapominajmy o komunikacji ze sobą i swoimi potrzebami. A do tego zacznijmy działać tu i teraz, jeśli czujemy, że chcemy zmian.
KCz: Wiesz Małgosiu, że jestem gitarzystą amatorem. Kiedyś grałem z przyjaciółmi koncert i wokalista machając rękami na ciasnej amatorskiej scenie, uderzył moją gitarę, rozstrajając struny. Miałem do wyboru przerwać grę i się nastroić lub kontynuować na rozstrojonym instrumencie. Wybrałem to drugie. Gdy zwróciłem mu uwagę, żeby uważał, dał mi radę, którą zabrałem sobie na całe życie i teraz daję także wam: „Stary, to żadna sztuka grać na nastrojonej”.
Przestańmy czekać na „idealny moment”. Życie nigdy nie będzie idealne – zawsze będzie coś, co można poprawić, jakieś wyzwanie, które nas powstrzymuje. Ale każdy wielki krok zaczyna się od tego małego, na który możesz się zdecydować już dzisiaj. Czasem przełomowy rok nie zaczyna się od spektakularnych zmian, ale od konsekwencji w realizacji jednego małego działania każdego dnia. Przestańmy się frustrować, że firma jest nie taka, szef zły, a partnerka czy partner nieidealny – grajmy na nienastrojonej gitarze i cieszmy się melodią, którą tworzymy.
MK: Czego wszystkim serdecznie życzymy, nie tylko na początku roku! Kamilu, dziękuję za inspirującą rozmowę. A Państwu, którzy są objęci Programem Wsparcia Pracowników, chciałabym przypomnieć, że EAP to nie tylko wsparcie w trudnych chwilach, ale również doskonała okazja do pracy nad swoją karierą i jej świadomego budowania. Nasze usługi obejmują zarówno doradztwo zawodowe, jak i coaching, które mogą pomóc wyznaczyć cele zawodowe, zaplanować rozwój oraz pokonać bariery. Zachęcamy gorąco do kontaktu z naszymi specjalistami – jesteśmy dostępni przez telefon, czat lub e-mail.